Z całą pewnością alkohol to trucizna, która już w niewielkim nadmiarze sieje spustoszenie w organizmie człowieka. Nie bez powodu jest dozwolony od 18 roku życia, jego nadużywanie prowadzi do destrukcji zdrowia, relacji i ogółem niszczenia sobie życia wszystkim wokół. Jeżeli chodzi o aspekt treningowy – alkohol upośledza regenerację powysiłkową i zwiększa katabolizm mięśni. Nie ulega zatem żadnej wątpliwości, że alkohol to zło !
Jednak w tym wszystkim jest „ale”…
Po wypiciu niewielkich ilości alkoholu, zwłaszcza takiego w „lekkiej” formie, czyli np. lampki czerwonego wina do kolacji lub butelki piwa po treningu – ma on działa prozdrowotne !
O piwie już kiedyś coś napisałem. Poniżej umieściłem odnośnik do wzmianki o piwie
A co z winem ? Wino – posiada szereg właściwości prozdrowotnych. Między innymi:
- zwalcza wolne rodniki
- korzystnie wpływa na pracę serca
- wzmacnia układ odpornościowy
- zawarte w winie antyoksydanty przeciwdziałają starzeniu się skóry
- i zapobiegają chorobom cywilizacyjnym
- oraz pomagają przedłużyć młody wygląd skóry – wspierają nawilżenie i odżywienie skóry
A co z wódką ?
Z badań wynika, że ten oto trunek ma szereg zalet takich jak:
- zmniejsza poziom stresu ( jeszcze bardziej niż czerwone wino )
- przyczynia się do higieny jamy ustnej
- w pewnym stopniu zapobiega również zakrzepom, udarom i innym chorobom serca
- może łagodzić objawy wywołane przez artretyzm
- obniża poziom cukru we krwi ( w przeciwieństwie do picia wina lub piwa )
Więc, czy na prawdę warto go całkiem unikać ?
Myślę, że nie. Wiadomo wszystko z umiarem. Niech ta lampka wina czy butelka nie będzie codziennym standardem, a jakąś formą nagrody lub pocieszenia w trudniejszych chwilach. Przecież niewielka ilość alkoholu pomaga rozładować napięcie, działa konserwująco na organizm i chwilowo ukoi nasze nerwy. Jeśli przekroczymy pewną ilość i wypijemy za dużo, to na drugi dzień możemy czuć się jeszcze gorzej. Przyjdą stany depresyjne lub paraliżujący kac, z którym ciężko sobie poradzić na drugi dzień.
Hmm… chociaż z tym kacem to też nie jest aż tak źle. Na kacu można zrobić świetny trening, uprzednio doładowując się kawą – nagle zyskujemy ponadprzeciętną sprawność i ruchliwość. Nie wiadomo skąd nabieramy krzepy i jesteśmy w stanie wycisnąć z siebie te kilka % więcej niż w zeszłym tygodniu 🙂
Ustalmy coś – nie polecam picia alkoholu, ale jeżeli wczoraj wypiłeś to następny dzień nie musi i nawet nie może być stracony ! Nadmiar spożytej energii i lekkiego oszołomienia alkoholem możesz zamienić w pot i wysiłek podczas sesji treningowej. Wielu sportowców nie stroniło od alkoholu, a byli mistrzami swoich dziedzinach. Arnold Schwarzenegger – legendarny kulturysta, miał słabość do piwa po dniu treningowym, Mike Tyson – najmłodszy mistrz świata wagi ciężkiej w historii Boksu – nie stronił od drinków pomiędzy swoimi wielkimi walkami, nawet nasi piłkarze z Kadry Narodowej z czasów selekcjonera Franciszka Smudy – za kołnierz nie wylewali… Chociaż akurat nie odnieśli większych sukcesów, a już na pewno nie zostali mistrzami świata 🙂
Generalnie – wszystko jest dla ludzi ! Niewielkie ilości alkoholu mogą Ci pomóc. Zachowanie zdrowego rozsądku i umiaru, jak ze wszystkim jest tutaj kluczowe.
Żyj pełną gębą, idź na imprezę, wypij wino z ukochaną lub ukochanym, ale na drugi dzień wyjdź chociaż na spacer. Z pewnością pomoże Ci to zniwelować negatywne skutki poprzedniej nocy i przywrócić Twój organizm do pełni sił witalnych oraz gotowości na kolejny dzień.