Cześć ! 🙂

Jest bardzo wcześnie, gdy zaczynam pisać ten wpis… myślę, że chwilę po 5:00 zacznę Trening. Dziś czekają mnie też inne obowiązki, stąd ta bardzo wczesna pora. Jak już pewnie zauważyliście, że większość moich postów, a przy okazji treningów, jest robiona rano. A to wynika z faktu, że poranek to dla mnie najlepsza pora na tego typu aktywność. Taki poranny trening pobudza do dalszego działania w ciągu dnia, dodaje pewności siebie i sprawia, że staję się bardziej efektywny… Dzięki Niemu, lepiej sobie radzę z trudami i wyzwaniami, jakie spotykają mnie w ciągu dnia. Poranny trening ustawia mi cały dzień. I co ważniejsze, gdy trenuję o stałej porze, to po prostu łatwiej mi utrzymać rutynę, co przynosi pozytywne efekty w szerszej perspektywie czasu. O 5 : 00 rano nie mam za specjalnie dużo wymówek, żeby tego treningu nie zrobić, skoro już wstałem. Co miałbym innego robić, skoro i tak już nie śpię ? Tych wymówek pojawiłoby się znacznie więcej, gdy bym chciał trenować wieczorem, po pracy i innych obowiązkach. Szybko bym znalazł wytłumaczenie, żeby go nie robić… No, bo przecież jestem zmęczony i w ogóle… 😉

Poranny trening daje mi tę energią i pozytywne nastawienie w ciągu dnia. Jestem na znacznie wyższych wibracjach, bo przecież zacząłem dzień od pokonania własnych słabości, bo przecież musiałem olać moją strefę komfortu, jakim była ciepła pościel i łóżko… I ruszyć do działania ! Sprawdźcie, czy na Was również zadziała to dobrze. Tak, na prawdę najgorszy jest ten pierwszy raz. Po nim, uświadomicie sobie, że jednak warto rano poćwiczyć :). Od samego rana macie poczucie, że już macie to zadanie za sobą i cieszycie się tym faktem. Jedynym drobnym minusem tego typu pory treningowej jest to, że wieczorem raczej będziemy zwyczajnie zmęczeni. Jednak bez treningu, też byśmy byli… No może nieco mniej, ale z drugiej strony regularnie treningi, które są wykonywane konsekwentnie dają efekty !

Dobra, ja kończę kawę i uciekam, żeby zrobić Trening Nóg, bo niestety czas nagli…

Dzień 4. ( Nogi )

  1. Przysiady ze sztangą z przodu – 3 serie x 4 – 6 powtórzeń ( 58 kg )
  2. Przysiady ze sztangą trzymaną z tyłu – 3 x 5 ( 43 kg )
  3. Wykroki ze sztangą – 3 x 5 ( 43 kg )
  4. Wspięcia na palce – 3 x 5 ( 2 x 14,5 kg )

Przerwy pomiędzy seriami to przy ćwiczeniach ze sztangą – 3 minuty, a jeśli chodzi o izolowane ćwiczenie na łydki, czyli wspięcia na palce – 2 minuty.

Muszę się uwinąć w mniej niż 60 minut. Kolejny wpis jutro 😉

Pozdrawiam,

Artur Bruszewski

Jeżeli spodobał Ci się mój wpis to proszę
postaw mi kawę, aby wspierać moją twórczość. Wystarczy, że klikniesz w poniższy link. Z całą pewnością dzięki temu, będę mógł znacznie częściej pisać wartościowe treści właśnie dla Ciebie!
Postaw mi kawę na buycoffee.to

2 komentarze

  1. avatar
    * says:

    Tak naprawdę wszystko jest w głowie i ważne aby wciągnąć się w rytm treningów 🙂
    Ja trenuję zawsze po pracy i nie znajduję wymówek -chcieć to móc!!!-w tej chwili wychodzę z takiego założenia. Faktycznie wcześniej było tak jak piszesz, zanim się zebrałam do ćwiczeń minęło dużo czasu bo były wymówki …..
    Dobrze, że jest Bruszewski który motywuje do działania 🙂
    Dzięki za wsparcie 😉
    Pozdrawiam

    1. avatar

      Dziękuję bardzo! Tak 3maj! ?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *